Nie obrażaliśmy się na upały zbyt długo, bo po kilku dniach odpoczynku w chłodniejszym klimacie, zamarzyły nam się rajskie wyspy ze słonecznymi plażami. Wybraliśmy Perhentian Islands na wschodnim wybrzeżu.
Archipelag składa się z dwóch głównych wysp: Perhentian Besar (duża) i Kecil (mała). Przy nich znajdują się jeszcze malutkie niezamieszkałe wysepki jak Susu Dara (mleko dziewicy) ,Serenggeh i Rawa lie.
Wszystkie te wyspy znajdują się w obszarze Narodowego parku morskiego wyspy Redang i są pod pełną ochroną. Nazwa Perhentian w Malajskim znaczy punkt przystankowy. Symbolizując niejako, że jest dobrym miejscem na zatrzymanie się i odpoczynek w podróży.
"Odpoczynek w podróży" dobrze dla nas brzmiał, więc ruszyliśmy najpierw do Ipoh (bilet 10 ringit, podróż ok 3 godzin) ,a stamtąd do Kota Bahru. Dobrą opcją jest nocny bus o 22giej, bo zaoszczędza się na nocy w hotelu i jest się akurat na nowy dzień rano. Bilet około 35 ringit. Kolejna przesiadka w Kota Bahru na lokalny do Kuala Besut (5 ringit) i na końcu szybką motorówką na pierwszą z wysp czyli oddaloną od wybrzeża o 21km. Perhentian Besar.
Standartowo bilet w sezonie na tam i z powrotem kosztuje 70 ringit, ale można się dogadać na boku za 60 ringit. Motorówka płynie ok. 30 minut, a pierwsza z nich odpływa o 9 tej. Lepiej nie jeść śniadania przed kursem, bo naprawde może być różnie. Nieco trzęsie robiąc nam niezły mikser w żołądku.
Najtańsze bungalowy nad brzegiem morza Południowochińskiego znależliśmy w Abdul Chalet przy Tanjung Batu Layar (bungalow z łazienką 70 ringit po ostrej negocjacji). Idąc od niej dalej na południowy zachód jest kolejna plaża, która pod wieczór jest kompletnie pusta i można się tam kąpać zupełnie nago!
Ponieważ na wyspie nie ma dróg więc na inne plaże (znajdujące się wokół wyspy) najlepiej dostać się wodną taksówką, których zawsze kilka stacjonuje przy nabrzeżu.
Cała Besar to przepiękna wyspa i wspaniale spędziliśmy tam czas.
Plaża…przejrzysta woda...rafy…słońce…dobra książka...dobre jedzenie...dobra muzyka. Szukałem raju? Tutaj go znalazłem. Ważne ,że miałem go z kim dzielić.
Mark Twain, pisał:
- "Chcąc doznać pełni szczęścia, trzeba je dzielić z kimś drugim"... - W pełni się z nim zgadzam!
W pojedynkę czułbym ,że czegoś mi tu brakuje.
P.S. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko taniego piwa ,które zostawiłem na Langkawi. Raz się złamałem i poszedłem kupić na boku spod lady jako kontrabandę płacąc 9zł za małą puszkę piwa Tiger. Szaleństwo jakieś!