Geoblog.pl    wnieznane    Podróże    9 miesięcy podróży po Azji Płd. Wsch. i Chinach    Srebrno - białe plaże Koh Samet.
Zwiń mapę
2010
21
lut

Srebrno - białe plaże Koh Samet.

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Samet
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19566 km
 
SREBRNO-BIAŁE PLAŻE KOH SAMET

Dojeżdżamy busem do portu Ban Phe gdzie przesiadamy się na starą łajbę. Po pół godzinie płynięcia dopływamy do wyspy Koh Samet. Łódź cumuje przy betonowym molo. Szkoda ,tylko że brakuje trapu. Ten prosty wynalazek już od wieków znacznie ułatwiał wysiadkę. Przy większym rozkołysie skok z łodzi na pomost z bagażem w ręku to ciężka rozrywka. W jedną stronę dałem radę. Dwa bagaże, więc skakałem dwukrotnie, ale na łajbie poznajemy dwie strachliwe Niemki, więc przy Koh Samet skacze już czterokrotnie. Nieco gorzej. Muszę uważać kogo poznaje. Jeśli w drodze powrotnej zobaczę w porcie żeńską wycieczkę z gimnazjum - nawet się nie zbliżam do statku...
Razem z Niemkami ładujemy sie do stojącej w porcie taksówki. Taksówkarz czeka, aż uzbiera się komplet czyli od 6 do 8 osób. Nas jest tylko czwórka. W czasie gdy dymałem z walizkami wszyscy już pojechali. Następna łódka przypływa za godzinę. Za długo. Czekać nie chcemy, więc płacimy jak za sześć osób. Ledwo przyjechaliśmy, a już zostawiamy frycowe, ale to nie koniec...
Przy opuszczeniu portu na prowizorycznej bramce ze szlabanem musimy jeszcze uiścić opłatę za przejechanie parku narodowego ,który znajduje się po tej części wyspy. Kwota 200 baht!
Gdybyśmy o tym wiedzieli wybralibyśmy zachodnie wybrzeże (póżniej o wiele bardziej nam się tam bedzie podobać), ale trudno nam się wycofać nie znając wyspy i mając już bagaże na pace taksówki.
Opłata jest dosyć wysoka, ale dla Tajlandczyków jest tylko symboliczna kwota 20 baht, dlatego Sophie nawet nie protestuje , gdy strażnik liczy ją jako Tajkę nie pytając o narodowość. Dobra nasza! Byle jej o nic nie pytał. Po Tajsku to ona tylko frytki potrafi zamówić. W tej sytuacji może jej to nie pomóc...
Na nocleg zatrzymaliśmy się w ośrodku Jep’s Bungalows przy plaży Ao Phai, gdzie po dwóch godzinach szukania znaleźliśmy dosyć przystępne jak na drogie Koh Samet ceny. Rozpiętość od 350 do 1200 baht i drożej.

Na drugi dzień wypożyczamy skuter i ruszamy na rozpoznanie terenu. Ciekawe miejsce to północny kraniec wyspy. Podczas odpływu przy skałach tworzą się naturalne oczka wodne z ciepłą podgrzewaną przez cały dzień wodą. Tajskie baseny termalne. Niektóre z nich wyglądają niczym jak barwne akwaria. Fauna przypłyneła z przypływem, a została z odpływem. Żeby wrócić do morza musi poczekać na następny transfer.
Wokół nas,wciąż słychać niesamowicie głośne dźwięki cykad. Charakterystyczny odgłos niczym jak fala przetacza się z prawej do lewej strony wyspy i na odwrót.
Cykady można usłyszeć w wielu miejscach Tajlandii, ale te z Koh Samet są naprawdę wyjątkowo głośne. Niektóre wydają dźwięki powyżej stu decybeli. Żadna Mp3 ich nie zakłóci.
Każdy gatunek ma swoje własne "pieśni", a ponieważ bardzo lubią wysokie temperatury uaktywniają się zwłaszcza podczas słonecznych gorących dni. O te tutaj nie trudno. Codzień grzeje jak w piecu.
W Tajlandji, Birmie, Malezji czy Chinach cykady po usmażeniu są jadane jako delicje. Nie ma co się dziwić. Mieszkańcy Azji zjedzą niemal wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieknie.
Spotykamy kobietę, która zbiera ich odwłoki zapraszając nas na poczęstunek. Tym razem dziękujemy. Sophie miała okazje spróbować już w młodości i nie zostało to jej ulubionym daniem, a ja już się najadłem kilku gatunków robali w Bangkoku i tak na kilka lat to mi już starczy...

Cała Koh Samet jest wyspą z charakterystycznym drobnym srebrzysto białym piaskiem na plaży. Poznanie jej nie zajmuje dużo czasu, bo jej powierzchnia wynosi zaledwie 5 km. kwadratowych. Z powodu nie dużej odległości od Bangkoku i małej powierzchni wyspy jest tu miejscami dosyć tłoczno i drogo dlatego na trzeci dzień decydujemy się ruszyć do następnego punktu naszej podróży, którym jest Pattaya beach.
Wymeldowujemy się z ośrodka. Recepcjonista ma trudności żeby obliczyć rachunek. Jakbyśmy spali jedną noc to by sobie poradził. Spaliśmy dwie, to już grubsza matematyka. Przecież trudno tak, noc do nocy dodać. W końcu mu się to udaje. Ruszamy do portu! Na powrót ładujemy się do kutra. Trap się znalazł. Moje szczęście!
Jedziemy do Pattaya...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wnieznane
R. Tramp
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 127 komentarzy127 2097 zdjęć2097 67 plików multimedialnych67