PATTAYA NAJWIĘKSZY DOM PUBLICZNY NA ŚWIECIE
Przyjeżdżając do tego miasta położonego wzdłuż długiej piaszczystej plaży miałem jeszcze w pamięci, że jest znane z powodu rozgrywanego tu turnieju WTP dla kobiet w tenisie ziemskim, którego jestem fanem. Mój krótki pobyt zmienił jednak moje szybkie kojarzenie co do miejsca. Od tego momentu jeśli ktoś zapyta mnie o Pattaya, szybciej kojarzę już tylko z jednym – prostytucja. To tu wieczorami przy czerwonym świetle otwierane są setki klubów i barów gdzie pani pozna pana, a pan panią. To tu można spotkać przechadzające się tłumnie pary podtatusiowatych mężczyzn z młodymi Tajskimi dziewczynami. Mężczyźni z całej kuli ziemskiej z bogato wypchanymi portfelami szukają swojej miłości podczas nocy w okolicznych barach , a w dzień spędzając na plaży , bądź przechadzając się wzdłuż promenady trzymając się za rękę z nowo poznaną towarzyszką życia. Prostytucja nie jest legalna lecz tutaj nikt nie zwraca na to uwagi. Często obserwuje się społeczne przyzwolenie i aprobatę. Nikt nie traktuje je w niegodziwy sposób i nie są obrzucane krzywymi spojrzeniami ze strony ich współmieszkańców. Czasami nawet to rodzina wysyła atrakcyjną córkę na ulicę, aby znacznie zwiększyć domowy budżet. A ona potrafi w ciągu jednej nocy zarobić więcej niż, któryś z jej rodziców podczas całego miesiąca. Nie rzadko też myślą o tym ,żeby rozkochać w sobie ,któregoś z klientów, aby zabrał ją do Europy i tam wiódł z nią wspólne dostatnie życie. A mężczyźni w dużej mierze w podeszłym wieku mogą leczyć tu swoje ego i nie spełnione ambicje czy życiowe frustracje lub po prostu znaleźć zadowolenie seksualne, którego wcześniej nie mieli. Dziewczyny są drobne, niektóre piękne z ciekawym azjatyckim rysem ,mają atrakcyjne sylwetki, są opiekuńcze i przede wszystkim młode, więc stanowią duży kąsek dla emerytów z Europy. Tym bardziej ,że nie muszą płacić za nie dużo pieniędzy, mając towarzystwo na cały dzień i noc. Wygląda to tak jak wygląda, ale skoro wszystkim zainteresowanym to odpowiada, pozostaje się tylko uśmiechać co raz przechodząc koło „dziadka” z „wnuczką” mijanych po drodze. Sama plaża nie jest zbyt ciekawa, długa i położona zaraz przy mieście, jest tam gęsto od ułożonych jeden przy drugim leżaków. Nie sposób tam znaleźć w izolacji swoje własne miejsce, trzeba lubić taki styl spędzania wakacji, żeby spędzić tam dłuższy czas. W dużej mierze z wiadomych względów można tam spotkać męską część turystów i żeby być uczciwym to nie tylko emerytowanych poszukiwaczy erotycznych wrażeń, ale i również młodych seks turystów z różnych stron świata spragnionych kontaktu z posłusznymi i troskliwymi Azjatkami. Ten seks biznes w tym miejscu i i w wielu innych na świecie będzie tam funkcjonował, dopóki będą duże dysproporcje w zamożności obywateli z różnych krajów na naszym globie. I wygląda na to, że jeszcze długo się w tej sprawie nic nie zmieni. Nas sprowadziła tu ciekawość (właściwie to mnie), ale i ona szybko zostaje zaspokojona i po jednym dniu spędzonym w Pattaya pakujemy się do lokalnego autobusu do Bangkoku. A Pattaya to już w tej chwili nie będzie dla mnie znana jako miejsce rozgrywania turnieju WTA lecz jako największy dom publiczny na świecie. Żeby być obiektywnym w opisie to dodam, że w to miejsce wyjeżdżają również pary i ludzie ,którzy nie koniecznie chcę poznawać kulturę Tajów od „dupy” strony. Choć zarówno pierwszy jak i drugi pomysł na spędzenie czasu w Pattaya zapewne dostarcza swoim zwolennikom wielu przyjemności :)
Z Pattaya na drugi dzień mamy plan dotrzeć do Bangkoku. Do stacji autobusów Pattaya Bus Terminal niedaleko skrzyżowania North Pattaya Road z Sukhumvit dojeżdżamy odkrytą półciężarówką z ławkami płacąc za kurs 20 baht. Stamtąd z dużą częstotliwością odjeżdżają autobusy zatrzymujące się w Bangkoku przy stacji Eastern Bus Terminal (Ekamai). Autobusy jadą około dwóch godzin, a bilet kosztuje 110 baht