Geoblog.pl    wnieznane    Podróże    9 miesięcy podróży po Azji Płd. Wsch. i Chinach    Na granicy z Tajlandią. Przejście graniczne w Houei Xai
Zwiń mapę
2010
31
sty

Na granicy z Tajlandią. Przejście graniczne w Houei Xai

 
Laos
Laos, Houei Xai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18191 km
 
Po kilku godzinach jazdy docieramy na stację autobusów w Houei Xai. Totalne zadupie. Po wysiadce nie bardzo wiemy czy iść w prawo, w lewo czy do przodu. Zamierzaliśmy dojść do granicy na pieszo, ale dajemy się namówić żeby ten ostatni kawałek podjechać tuk-tukiem (koszt 10000 kip). Dobra decyzja. To jednak kilka kilometrów drogi. Kierowca ma dosyć ciężką nogę. Mkniemy nieco przyśpieszonym trybem. Przyjeżdżamy po siódmej. Niemal godzinę za późno. Granica już zamknięta.

Przenocujemy w Houei Xai. Bliskość przejścia granicznego niemal podwaja ceny pokojów. Gdybym miał zostać kilka dni to mój budżet leży. Ostatecznie po godzinie szukania natrafiamy na tani (5 &USD) pokój - "dziurę" w zestawie z wielkim pająkiem wielkości dłoni, który jako swoją siedzibę obrał sobie róg łazienki przy suficie.
Mam nadzieje, że jak rano otworzę drzwi to wciąż będzie przebywał w tym samym miejscu. Wstyd się przyznać, ale mam arachnofobię, która rośnie wraz z wielkością pająka. Sikam na czuja. Oczy się rozdwajają. Jedno śledzi strumień moczu a drugie pająka. Alarm uruchomiony. Jak się tylko ruszy to tak jak stoję robię natychmiastowy odwrót. Plan ucieczki jest. Obym nie musiał stosować. Zdziwi się Ania jak wpadnę do pokoju z fiutkiem na wierzchu...

Wieczorna kolacja w znalezionej na uboczu genialnej restauracji wynagradza nam wszystko. Żegnając się z Laosem, laotańską kuchnią i lokalnym piwem Lao, wznosimy toasty za kraj, który był naszym domem przez ostatni miesiąc czasu. Przemierzyliśmy go od samego południa aż do północnych kresów. Od granicy z Kambodżą, aż po granicę z Chinami i Tajlandią. To niesamowity kraj i kiedyś trzeba tu będzie jeszcze wrócić, ale mam wrażenie że czym dłużej będę czekał z powrotem tym bardziej będą malały szanse, że zobaczę go tak pięknym jakim jest teraz ...

Następnego dnia rano wstajemy udając się na przejście i po formalnościach wizowych za pomocą łódki przekraczamy po raz kolejny Mekong ,który w tym miejscu stanowi naturalną linie granicy miedzy Tajlandią i Laosem. Za łódź płacimy 50 baht i od tego momentu przyzwyczajamy się już do Tajskiej waluty. Łatwo ją przeliczyć na naszą, bo wystarczy obciąć tylko jedno zero.
Wszystko wróży ,że w Tajlandii wciąż będzie nam towarzyszyć uparte pokrzykiwanie typu:- „tuk-tuk Sir? tuk- tuk sir?,- bo już się właśnie zaczęło.
Miasto po Tajskiej stronie ,w którym się znaleźliśmy to Chiang Khong. Nie tracąc czasu udajemy się szybko na lokalny dworzec skąd autobusem jedziemy do odległego o ponad dwie godziny drogi miasteczka Chiang Rai. Za autobus płacimy 70 baht.

P.S. Przekraczając granicę zdałem sobie sprawę, że nie tylko przejechałem ten kraj na całej długości ,ale uda mi się go okrążyć, będąc we wszystkich państwach ościennych, mających z Laosem dostępną granicę. Tym sposobem mogę podsumować wszystkie bramy do tego kraju: Z Chinami jedno w Boten. Z Tajlandią aż osiem w Houei Xai, Muang Ngeun, Namheung, Mostem Przyjażni (koło Vientiane), Pakxan, Thakhek, Savannakhet, Vang Tao. Z Kambodżą jedno w Veun Kham. Z Wietnamem siedem- Bo Y, Dene Savan, Na Phao, Nam Phao, Nam Kanh, Na Meo, Sop Houn. Przejścia graniczne dostępne na 2010.02.01
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wnieznane
R. Tramp
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 127 komentarzy127 2097 zdjęć2097 67 plików multimedialnych67