Podczas jednego ze spacerów ulicami Vientiane kilka kroków przede mną wyłania się niesamowicie zjawiskowa atrakcyjna istota. Ubrana w krótką przylegającą do ciała czerwoną zwiewną sukienkę z falbankami i z dużym dekoltem na plecach.
Kręci zmysłowo kształtnymi bioderkami z prawa do lewa. Na nieziemsko zgrabnych nogach stawianych krokiem modelki z wybiegu nosi czarne szpilki na wysokich obcasach. Włosy ma piekne, długie, kręcone, kasztanowe, rozpuszczone. Szczupła talia, ramiona smókłe, plecy niczym miss Laosu, skóra delikatna jak jedwab... istne cudo...
Białas idący tuż koło mnie z żoną za ręke dostał już skrętoszyji i przystępuje właśnie do ekspresowego rozbierania obiektu oczami zanim się żona połapie, gdzie jego oczy poszły. Ja już zaczynam obmyślać jak tu na złość białasowi po prostu się oświadczyć, a ona staje w miejscu odwracając piękną twarz w moim kierunku, usmiecha się zalotnie i mówi z błyskiem w oku swoimi pełnymi ponętnymi ustami -
- "hello handsome!"
W tym momencie cały czar pryska i wszystko w jednej sekundzie się spierdoliło...
Gruby głos go zdradził, a jabłko Adama potwierdziło - To przerobiony facet z cyckami po hormonach! Lejdiboj! Kathoey! Shemale, Transwestyta itp...
Spotykając się z białasem spojrzeniami jednoczymy się przez chwilę w bólu z powodu tragicznego ciosu jaki doświadczyły nagle nasze fantazje i oczekiwania. Białas wraca wzrokiem do żony, ściskając ją mocniej za ręke rady, że jest pewien co trzyma ,a mi odrazu przypomina się Tajskie powiedzenie, które gdzieś przeczytałem:
"Kiedy spotykasz w Azji piękną kobietę strzeż się! To napewno mężczyzna!"