Ludzie mieszkający na wyspie Mabul żyli niczym jak Nomadowie prowadząc koczowniczy styl życia. Nie mając swojego stałego miejsca zamieszkania przemieszczali się z wyspy na wyspę, żyjąc z tego co oferowało im morze i pobliska rafa koralowa. Często wyruszali daleko w morze na kilka dni, aby po powrocie część złowionych ryb sprzedać lub wymienić na targu w Semporna.
Ich status zmienił się nieco, gdy na początku lat 90-tych zaczeły się tu organizować ośrodki dla płetwonurków wykorzystujące bliskie położenie wyspy do nieodległego podwodnego raju czyli Sipadan. Zaczeli żyć w swoistej symbiozie z przyjeżdzającymi tu turystami organizując swoje życie na nowo. Część znalazła pracę w powstałych tu ośrodkach nurkowania, część zaczeła zajmować się logistyką i handlem.
Powstały sypialnie dla przyjezdnych w stylu "home stay" czyli nocowanie w domu u gospodarza. Póżniej zaczęto budować domy gościnne typu "Long House". Stojące na morzu, budowane na palach długie domy połączone kładką z wybrzeżem wyspy.
W jednym z takich domów znajduje gościne, wynajmując skromny pokój z surową ,ale z własną łazienką. Ten dom gościnny nazywa się Arung Hayat. Koszt pobytu to 80 ringit za nocleg i trudno znaleść tańszą opcje na wyspie. Pocieszeniem jest to ,że wszystkie posiłki jak śniadanie, obiad i kolacja wliczone są w cenę. Przy czym dania podawane są w stylu Szwedzkiego stołu, więc można najeść się do oporu przy dobrej kuchni i wystarczającym wyborze.
Wyspa nie jest duża, można ją obejść na około w niecałą godzinę. Na wyspie w dwóch wioskach Kampung Mabul i Kampung Musu żyje kilka tysięcy ludzi. Wiekszość to dzieciaki, które są zauważalne wszędzie. Małe opiekują się tymi mniejszymi, po odpływie przeszukują mielizny, a w międzyczasie grają w wymyślane przez siebie gry podwórkowe lub spędzają dzień od rana do wieczora biegając po piasku gorącej wyspy.
Lokalni mieszkańcy Mabul jako społeczność napewno są bardziej otwarci niż zamieszkała tu społeczność nurków. Zawsze ,gdy się spotykam w turystycznym miejscu z nurkami to doświadczam tego samego:
- Nie nurkujesz - nie jesteś jednym z nas - nie gadamy z tobą!
Główne tematy poruszane przez nich to gdzie robiłeś kurs, gdzie nurkowałeś, ile razy, co widziałeś pod wodą i najczęściej zadawane i niemal święte pytanie tutaj:
- Czy nurkowałeś już na Sipadanie?!?!
Sipadan to mekka dla nurków, wymieniana często na liście top 5 i nie jest łatwa do penetracji. Codziennie jest limit nurkowań w tej strefie, więc trzeba zapisać się na listę i odczekać swoje. Nie rzadko i tydzień czasu. Może to i dobrze, bo jest duża szansa, że wyspa zachowa swój charakter i wioski nomadów wyspiarskich nie zostaną zbyt szybko wyparte przez powstające resorty i ośrodki nurkowań.
- Jak nie nurkujesz to nie ma co robić na wyspie! -, usłyszałem od jednego nurka.
Może to prawda, że za wiele do roboty nie ma, ale czy to źle? Rozmowa z lokalnymi ludźmi i przebywanie z nimi lub obserwowanie ich przy codziennym życiu też jest ciekawym zajęciem, a ja wolałbym tu być w latach 80tych zanim zaczeły się pojawiać pierwsze ośrodki nurków. Zresztą prosze oglądnąć film. Czy nie jest tu ciekawie?
Powrót z wyspy to koszt 50 ringit, a wycieczka na pobliskie rafy na nurkowanie z rurką, bądź butlą to kolejne 50 ringit. Po dwóch dniach pobytu i nurkowań opuszczam wyspę i ciekawą społeczność nomadów wracając do Samporna i wsiadając do autobusu w kierunku powrotnym na Kota Kinabalu (bilet 45 ringit). Nocny autobus odjeżdza o 19.30 i jedzie około 10 godzin.