Po odjeździe Miki, przy skrzyżowaniu łapie autobus zmierzający do Semporna. Za bilet płace 45 ringit. Jade blisko 6 godzin. Już jest ciemno gdy docieram na miejsce. Znajduje nocleg w Hotelu City Inn płacąc 50 ringit za pokój z łazienką.
Rano udaje się na przystań. Zamierzam złapać łódkę na wyspę Mabul. Spróbuje odnaleźć ośrodek z rekomendacj Szweda, którego poznałem na wyspie Labuan przed kilkoma tygodniami.
Niestety zjawiam się na przystani zbyt późno. Łódź odpłyneła o godzinie ósmej. Następna odpływa następnego dnia. Wyglada na to ,że kolejny dzień i noc spędze w miasteczku, które jednak do dłuższego pobytu zbyt atrakcyjne nie jest.
Semporna to typowa przygraniczna mieścina z przybitą łatą przemytniczego ośrodka. Niedaleko znajduje się granica z Indonezyjską częścią Borneo (tzw Kamalanta), a także całkiem blisko Filipiny oddzielone przez mające złą sławę morze Sulu, gdzie można spotkać współczesnych Filipinskich piratów. To tu zatrzymujące się czasem jachty, które zboczyły z sielankowo-wakacyjnego kursu wita troskliwe i szokujące pytanie od obsługi portu z serii:
- Ile macie członków załogi do obrony i jakie uzbrojenie?
W Sempornie kwitnie przemyt papierosów, filipińskiego rumu, piwa San Miquel oraz nielegalnych imigrantów z dwóch sąsiadujących krajów. Kręcące się po okolicy podejrzane portowe typy to tu normalność. Prostytutki wałęsające się po moim hotelu również. W takim otoczeniu spędzam kolejny dzień i wyjątkowo długą noc. Hałasujące dziwki na korytarzu nie dają spać. Z nieukrywanym zadowoleniem opuszczam to miejsce następnego dnia odpływając łódką zorganizowaną przez Scuba Junkie na wyspę Mabul. Opłata za miejsce w szybkiej motorówce to 50 ringit ("one way ticket"). Dwusilnikowa motorówka dopływa na wyspę w ciągu godziny czasu.