Lądujemy na lotnisku o znajomo brzmiącej nazwie Polonia. Lotnisko leży przy mieście Medan na północnej części Sumatry. Mimo ,że nie posiadam biletu powrotnego na piękne oczy dostaje wize on ariwal na 30 dni pobytu płacąc za nią 25 $USD. Przy odbiorze bagażu poznajemy turystkę z Malezji o imieniu Gocho. Gocho wyraża chęć podróżowania z nami. W trójke jedziemy już taksówką ok.15 minut za 40000 rupi do hotelu Blue Angel mieszczącego się przy ulicy Jl.Sisingamanaraja . Za pokoje życzą sobie 50000 za pojedynczy, 80000 za dwójkę i 120000 za dwójke z Aircondiotionerem. Zostaje z bagażami, a dziewczyny idą sprawdzić inne hotele przy ulicy. W holu poznaje Australijczyka Nicolasa, który przebywa już miesiąc na Sumatrze i odbieram pierwsze instrukcje co ,gdzie, jak i za ile. Facet bardzo konkretny. Ledwo go poznałem a już stawia piwo. Idzie go polubić. Jakbym miał więcej czasu to zostalibyśmy kolegami. Wróciły dziewczyny. Znalazły hotel Zakia, który miesci się na lewo od Blue Angel. Za dobe w pokoju bez łazienki na trzy osoby liczą nam 50000. Pokój niczym z filmu Quentina Tarantino, ale właśnie cały w tym urok. W holu potykam się o szczura. O, przepraszam kolego, nie wiedziałem ,ze też tu mieszkasz. Bierzemy pokój i odsypiamy podróż obudzeni po południu przez głośne nawołanie do modlitwy z pobliskiego meczetu. Ruszamy na miasto poruszając się lokalnymi busikami w cenie 2000 za kurs. Wracamy wieczorem zaopatrzeni w siatkę piwa, gdzie za 0,6 litra w pobliskim markecie płaciliśmy 20000 od butelki. Podczas wieczoru integracyjnego Gocho namawia nas do wspólnej podróży na jezioro Toba. Z Moniką szybko sie zgrywam. Oboje lubimy podróże ,które rysują się z dnia na dzień, więc łatwo dajemy się namówić. Rano ruszamy busem na stacje autobusów terminal amplas, gdzie przesiadamy się do innego busa w kierunku na jezioro Lake Toba płacąc 70000 za kurs na trzy osoby. Bus jedzie ok.5 godzin.