Geoblog.pl    wnieznane    Podróże    9 miesięcy podróży po Azji Płd. Wsch. i Chinach    Udany przemyt i Tajlandzkie pociągi.
Zwiń mapę
2010
02
sie

Udany przemyt i Tajlandzkie pociągi.

 
Tajlandia
Tajlandia, Aranyaprathet
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 35969 km
 
Po ponad tygodniu w prowincji Pursat wracamy do Tajlandii. Jedziemy do Poipet/Aranyaprathet, czyli granicy między Kambodżą a Tajlandią, którą przekraczaliśmy przed miesiącem. Mało brakowało a pożegnalibyśmy się w Sophie już w Pursat. Ostatnio kłóciliśmy się częściej niż żyliśmy w zgodzie, ale w ostateczności łatwiej było zakopać topór wojenny niż się pożegnać ,więc Sophie w ostatniej chwili wskakuje do autobusu. Jest szansa ,że uda nam się spędzić czas bez kłótni aż do mojego wylotu.
Do granicy docieramy koło 15tej. Zaczyna padać deszcz i panuje dosyć duży ruch graniczny. Ustalamy plan. Sophie ma się zachowywać silnie podejrzanie skupiając uwagę celników ,a ja w tym czasie przemkne obok z "towarem". Plan się udaje. Sophie jest zatrzymana i dokładnie sprawdzają jej bagaż, a ja przechodzę bokiem machając tylko paszportem.
Przemyt jest dosyć częstym problemem na granicy, a dotyczy zwłaszcza papierosów. W Kambodży paczka dobrych papierosów kosztuje 50 groszy -1 zł, a w Tajlandii 5-7 zł. W Tajlandii zwykle spotyka się światowe marki papierosów a w Kambodży pali się przeważnie miejscowe czyli np. Ara niebieskie (to te słabsze) i Ara czerwone (mocniejsze). Ja upodobałem sobie Combo. Strasznie dymią, ale dobrze się pali i mają wspaniałą cenę. Zakupiłem niezłe ilości na zapas, więc celnicy sprawdzają nie tą osobę co trzeba...
W końcu i Sophie udaje się przejść ,więc za chwile docieramy do centrum miasteczka zatrzymując się w tym samym guest housie co poprzednio (200 baht za nocleg). Ponury pokój w hoteliku położonym w otoczeniu gadów i płazów. Tak zapamiętałem to miejsce. Po ścianach zasuwają całe stada gekonów, a za oknem słychać rechotanie setek żab z pobliskiego mokradła. Kładziemy się wcześnie bo rano musimy wstać na pociąg.

Pociąg wyjeżdza o 6.40 a bilet kosztuje 48 baht co stanowi niezłą cenę w porównaniu do cen autobusów (czyli 200-250 baht). Skład jest trzeciej klasy, co oznacza ,że nie ma klimatyzatora, a tylko wentylatory pod sufitem i twarde siedzenia, ale wobec takiej ceny to żaden problem. Podróż do Bangkoku zajmie nam 5,30 godziny. W pociągu są toalety i co ciekawe miejsca wydzielone tylko dla mnichów. Podróż tym środkiem lokomocji to wspaniała okazja żeby wtopić się w środowisko. Okazja do podglądnięcia ludzi ,ich zwyczajów i mijanych krajobrazów za oknem. Zdążyliśmy przed wyruszeniem kupić jedzenie na drogę, ale dla tych co tego nie zrobią pozytywną informacją, będzie to, że co kilka minut korytarzem przemieszcza się miejscowy handlarz oferujący całą gamę miejscowych produktów.
Gdy ruszyliśmy na stacji początkowej nie było zbyt wielu ludzi, ale zbliżając się do Bangkoku pociąg powoli i systematycznie zaczoł się zapełniać. Wsiadała cała masa ludzi udających się na handel do stolicy. Tych łatwo było rozpoznać, bo mieli ze sobą zwykle mnóstwo koszów, które wypchane były po brzegi wszystkim tym co zamierzali sprzedać w metropolii. Koło nas usiadła kobieta, która w torebce przewoziła nawet kurę. (zdj.) Jakby do pociągu weszła krowa to też bym się nie ździwił.
Czym bliżej Bangkoku tym więcej też w pociągu uczniów dojeżdzających na zajęcia do szkoły. Ubrani w charakterystyczne dla nich granatowe spodnie, spódnice i białe koszule. Uczniowie w całej Tajlandii mają takie same jednakowe stroje stąd są rozpoznawalni już z daleka.
Gdy dojeżdzamy do stacji Hualamphong pociąg jest już zupełnie pełny. Jest godzina 12.20, więc po drobnych zakupach wsiadamy szybko do taksówki, żeby dostac się na kolejny z dworców czyli Thonburi. Stamtąd o 13.55 mamy pociąg w kierunku na Kanchanaburi przy rzece Kwai. Ponieważ jest to już trasa trochę bardziej turystyczna to mimo tego ,że pociąg ma o polowę krótszy dystans niż ten poprzedni ,którym jechaliśmy to płacimy podwójną cenę za bilety. Mimo wszystko to wciąż lepsza oferta niż podróż autobusem. Dodatkową korzyścią jest to ,że w każdej chwili można przejść się korytarzem bądź stanąć na balkoniku ostatniego wagonu podziwiając mijane po drodze przepiękne widoki...

Pociąg ma lekkie opóźnienie i do Kanchanaburi dojeżdzamy około 17 tej.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wnieznane
R. Tramp
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 127 komentarzy127 2097 zdjęć2097 67 plików multimedialnych67