TERAKOTOWA ARMIA W XIAN
Nie było już biletów na drugą klasę, do Xian więc zmuszony byłem pierwszy raz wykupić bilet w wagonie z kuszetkami pierwszej klasy. Różnica? Koszt (oczywiste :)) i większy komfort (też żadne odkrycie)..., bo tylko cztery łóżka i zamykane przedziały ,ale przy tej różnicy w cenie, wolę jednak drugą klasę z całym jej folklorem. Druga klasa ma boksy sześciołóżkowe i nie jest odgrodzona od korytarza. Wobec czego można być widzem całego wagonowego życia, a dzieje się...
W Xian byłem po dwunastu godzinach jazdy. To chyba najbardziej niezdecydowane co do nazwy miasto jakie odwiedziłem. Poprzez całą historię od swojego powstania miasto zmieniało swoją nazwę multum razy. W czasach dynastii Zhou było nazywane Fenghao, później nazwa została zmieniona na Chang'an. W dynastii Sui miasto otrzymało nazwę Daxing. W następnej dynastii Tang powróciło do nazwy Chang'an, by w kolejnej otrzymac nazwę Fengyuan. W następnych wiekach nazywało się kolejno Anxi ,potem Jingzhao, a w końcu Xi'an. W 1930r. na chwile otrzymało nazwę Xijing by po 13 latach wrócić do Xi'an. Na razie jest to więc Xi'an. Ciekawe jak długo?
Przy dworcu znalazłem autobus Nr.603. Podjechałem nim kilka przystanków do Xiangzimen International Youth Hostel, który polecam ze względu na dobrą kuchnie i miły personel. Nie polecam za to organizowanej przez nich wycieczki do Muzeum Armii Terakotowej, bo najlepiej tam się dostać samemu, zamiast dać zarabiać agencjom. Do muzeum jedzie autobus numer 306 który staje z boku dworca kolejowego. Tylko też trzeba uważać , bo Chińczycy to sprytni ludzie i podrabiają nawet autobusy. Przed tym jak się dojdzie do właściwego 306 stoją autobusy prywatne, które ze względu na to, że każdy z turystów ma w pamięci ten numer mają namalowane oczywiście numery 306. Jak poznać ten właściwy od fałszywego? Po cenie! Ten właściwy to bilet wartości do 10 Y, a ten fałszywy koło 100 Y :)
Po blisko godzinnej jeździe docieram do muzeum i tradycyjnie jak to w Chinach biorę ulgowy bilet pokazując polskie prawo jazdy. To taki mój mało uczciwy trik, który działa za każdym razem (jeśli ktoś ma wyrzuty, że okrada Chińskie państwo – to nie stosować). Strasznie się rozpadało, więc będąc bez parasola za kilka juanów podjeżdżam małym pojazdem elektrycznym do bramy pierwszej z hal.
Cała Armia Terakotowa to kopie poszczególnych żołnierzy służących w Armii pierwszego Chińskiego Cesarza Qin Shi. Każdy wykonany z terakoty (czyli wysuszonej gliny) żołnierz różnił się od drugiego twarzą i emocjami na twarzy, ubiorem, bronią lub fryzurą (Jak w życiu). Cesarz wierzył, że po jego śmierci cała zakopana z nim Armia, będzie jego strzegła i pomoże mu zdobyć władzę w życiu pozagrobowym. Armię żołnierzy odnaleziono przy okazji kopania studni zaledwie 36 lat temu, kilkanaście lat później trafiła na listę światowego dziedzictwa UNESCO i od jakiegoś czasu jest określana ósmym cudem świata. Cud cudem, ale lepiej się zbytnio nie nastawiać, bo w końcu to tylko gliniane posążki postawione w znacznej odległości od zwiedzających, więc nie zawsze można się przyjrzeć z bliska chcąc złapać poszczególne różnice, ale to nie wątpliwie najważniejsze miejsce do odwiedzenia przez turystów w tym mieście i gdyby nie terakotowa armia to raczej mało kto by tu przyjeżdzał.
W Xian spędzam kolejne dni kręcąc się po starym mieście, poznaje mnóstwo ciekawych i mniej ciekawych osób. Następnie kupuję wycieczkę rejsu trzydniowego po najdłuższej rzece Chin - Jangcy