Geoblog.pl    wnieznane    Podróże    Kontynuując podróż, czyli powrót na azjatycki szlak    Wielkanoc na Cebu
Zwiń mapę
2011
23
kwi

Wielkanoc na Cebu

 
Filipiny
Filipiny, Cebu City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18722 km
 
Pierwszym moim zaskoczeniem po powrocie na Cebu był widok pozamykanych sklepów i urzędów. Filipinczycy zaczynają mocno świętować Wielkanoc już od wielkiego czwartku i w związku z tym od tego dnia ogłaszają czas wolny od pracy i szkoły. Przez kolejne dwa dni nie będziemy więc w stanie ani niczego załatwić ani zrobić poważniejszych zakupów, a zdarza się, również że niektóre z hoteli są podczas tych dni pozamykane. Wolny czas jest przeznaczony na świętowanie najważniejszego dnia w kalendarzu religijnym. Na Filipinach przybiera to jednak czasem wyjątkowo drastyczną rolę. To z tego kraju docierają do nas zdjęcia i filmy przedstawiające pochody biczowników i ludzi, którzy dobrowolnie poddają się ukrzyżowaniu. Dla nich jest to rodzaj samooczyszczenia i pokuty za grzechy, a dla kościoła katolickiego odstępstwo od kanonu i wypaczanie wiary. Najbardziej znane miejsca tego kultu, to miejscowości San Pedro i San Fernando znajdujące się w pobliży Manili na wyspie Luzon. Tam ten zwyczaj po dzień dzisiejszy ma wielu popleczników i naśladowców...

Planowałem dotrzeć na Luzon, żeby być świadkiem tych wydarzeń, ale wyszło jak zwykle inaczej i święta spędzam w Cebu. Kontaktuje się z ludzmi z couchsurfingu i spotykam ich podczas nabożeństwa, które prowadzone jest w języku angielskim w kościele, który znajduje się przecznice obok mojego hotelu. Ten kościół to Our Lady of the Sacret Heart Parish przy N Escario street.
Brać z CS informuje mnie o tradycyjnym pochodzie drogą krzyżową ze stacjami, który ma miejsce w nieodległej dzielnicy na uboczu miasta.
Następnego dnia według otrzymanych wskazówek podjeżdzam taksówką do dzielnicy Banawa i wysiadam przy Good Shepherd Street. Tam spotykam pierwsze tłumy, które w długim ciągu niespotykanego na codzień pochodu przemieszczają się w kierunku kościoła St.John Monastery, gdzie mieści się pierwszą stacja drogi krzyżowej. Jest gorące popołudnie, a my idziemy bardzo wąską drogą po której co rusz przejeżdzają załadowane do granic możliwości taksówki wzniecając przy tym tumany kurzu.
Docieramy do miejsca, gdzie pojazdy dalej już nie jadą. Od tej chwili wszyscy chętni wzięcia udziału w drodze krzyżowej muszą poruszać się na pieszo. Tysiące dorosłych i dzieci zmierzają w powolnym tempie od stacji do stacji zatrzymując się przy każdej z nich na czas modlitwy, śpiewu, płaczu lub na czas zapalenia małej cienkiej świeczki w wybranej przez siebie intencji. Przemieszczający się w ciągłym ruchu tłum mija się z setkami sprzedawców, którzy często swoje prowizoryczne, podręczne kramy noszą przymocowane do pasa ,a podtrzymujące je pasy mają przewieszone przez szyję. W ogólnym hałasie przebija się co chwila ich krzyk z zachetą do kupowania tego co oferują. Przeważnie handlują przechowywaną w wielkich koszach wodą lub trzymanymi w garściach świeczkami.
Tu w tym miejscu nie dochodziło w ostatnich latach do dramatycznych samoukrzyżowań. Cebu pod tym względem jest bardziej cywilizowane od Luzon. Częściej preferuje się tutaj symboliczne przywiązanie do krzyża, bez żadnych samookaleczeń w tej ceremonii.
Cała droga krzyżowa jest roźciągnięta wokół długiego szlaku wijącej się wśród wzgórza ścieżki. Na szczycie wzgórza znajduje się stacja końcowa, gdzie przebywa najwięcej modlących się i oddających cześć ludzi (na filmie poniżej).
Lekkim problemem dla mnie było oddnaleźć drogę powrotną. Idąc w wybranym przez siebie kierunku trafiłem na palisadę. Odnajdując dziurę w płocie przeszedłem do dzielnicy slamsów, przy R.Acenas Street. To tam miejscowi zaczeli patrzeć na mnie nieco ździwionym wzrokiem. Nieco zagubionegi i błądzącego białasa, zwykle się tam na codzień nie widuje.
Po kilku kilometrach wijącej się między budynkami drogi dotarłem do głównej arterii R.Duterte Street, gdzie udało mi się złapać taksówkę powrotną.

W sobotę (Sabado, Santo) sklepy ponownie otwarto i tłumy sprzedawców pojawiły się na ulicach.
W niedziele udałem sie na kolejne nabożeństwo, które odbywało się już według programu jak w kościele katolickim. Niezwyczajne było tylko to, że już przy wrotach do kościoła było ustawionych mnóstwo kramów handlowych, z różnymi artykułami , których sprzedaż trwała bezustannie podczas całej mszy. Tu w tym miejscu Jezus rozpędzający sprzed świętego miejsca sprzedawców również miałby dużo roboty...
Wesołych Świąt i Alleluja !
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
wnieznane
R. Tramp
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 180 wpisów180 127 komentarzy127 2097 zdjęć2097 67 plików multimedialnych67