Pierwsze dni na Koh Tao. Pobyt przy Sairee Beach

WYSPA KOH TAO - SAIREE BEACH

Przybiliśmy do pomostu wyspy Koh Tao po godzinie dziewiątej. Z łodzi wysiadło o własnych siłach kilkanaście osób i wypadło bez własnych sił kilku pijanych Anglików. Reszta pasażerów udała się na kolejne wyspy archipelagu Gulf of Thailand...
Wyspa przywitała nas całą paletą niezwykle intensywnych kolorów:
- różnymi odcieniami błękitu wody i nieba, zielenią palm, złotem piasku i brązem wielkiej kupy odchodu miejscowego zwierzaka o trudnej do zidentyfikowania maści.
Na końcu pomostu czekała grupa miejscowych naganiaczy wysłana z pobliskich hotelów ,bądź centrów nurkowania w celu pozyskania jak największej liczby klientów.
Po obejrzeniu mapy postanowiliśmy ruszyć na Sairee Beach przy zachodnim brzegu zatrzymując się tam na pierwszy nocleg. Opłaca się podjechać z którymś z naganiaczy, bo wtedy nie trzeba płacić za transport, a na miejscu i tak można się rozmyślić kierując swoje kroki do hotelu obok.
Po kilkunastu kolejnych minutach wyładowywaliśmy już bagaże przy Blue Wind Resort niemal na samym końcu plaży. Za pokój dwuosobowy z jednym łóżkiem płacimy 800 baht. Odsypiamy męczącą podróż i pod wieczór ruszamy na plaże. Sairee Beach robi wrażenie. Siadamy na piasku i przy akompaniamencie cykad otwieramy owoc kokosa. Piękne widoki i bezcenna chwila. Czuje ,że kiedyś wrócę do Europy to właśnie tego smaku kokosa na egzotycznej plaży, będzie mi brakowało najbardziej. Przyzwyczaiłem się...

Co do kokosa, to działa on na mnie niesamowicie orzeźwiająco. Kawy już pić nie muszę. Jego mleczko zawiera w składzie tłuszcze, aminokwasy, związki mineralne i witaminę C tworząc energetyczną mieszankę. Ale jest też i ciemna strona tego owocu...
Pień palmy na której rosną kokosy dorasta do 30 metrów wysokości, a owoce mogą ważyć do 2,5 kg i to jest wystarczający powód żeby nie stać w jej pobliżu. W wyniku zerwania się kokosa z drzewa na świecie ginie średnio 3000-5000 ludzi rocznie.
Będąc na Seszelach poznałem faceta, który dostał takim kokosem w głowę. Przeżył, ale już na dogadanie się z nim sposobu nie było. Szkoda! Podobno był bardzo rezolutny przed uderzeniem, a potem stanął w niewłaściwym miejscu o nieodpowiednim czasie...

Następnego dnia rano pożyczamy skuter ruszając na objazd wyspy. Zajmuje nam to niemal cały dzień.
Bardo podoba nam się na Tanote Bay ,gdzie znaleźliśmy pięknie położony ośrodek. Zlokalizowany na wzgórzu z zaledwie kilkoma bungalowami, pięknym ogrodem i z tarasem z którego rozciąga się niesamowity widok na znajdującą się poniżej zatokę. Postanawiamy się tam wkrótce przenieść, Tego samego dnia wracamy jeszcze na Sairee Beach, a kolejnego dnia jesteśmy zaproszeni do Tanote View Resort, na kameralne Full Moon Party. Udajemy się tam przed zmrokiem.

Zdjęcia (23)

Komentarze (0)