Ko Phangan i Full Moon Party

KO PHANGAN I FULL MOON PARTY
O 10-tej godzinie rano wsiadamy do łodzi w kierunku na Ko Phangan. Bilet kosztuje 300 baht. To niedaleka droga i wyspa widoczna jest na horyzoncie. Zostajemy w trójkę ,bo Hitcham nie dostał już biletu i dopłynie do nas pod wieczór.

Przypływamy do Ko Phangan po godzine czasu. Taksówki na miejscu na tyle drogie, że po podziale kosztów taniej nas wychodzi wypożyczyć Jeapa z napędem na cztery koła. Wrzucamy plecaki na pakę i ruszamy na północ wyspy szukając najlepszej opcji na nocleg. Świetne warunki udaje nam się znaleźć niedaleko Chao Phao Beach. Komfortowe pokoje (TV,ciepła woda, AC, wielkie łóżka) za 650 baht. Zostajemy!
Wieczorem wracamy ponownie do portu i odbieramy Hitchama. Nasz Jeap ma słaby silnik, więc ledwo się wspina po stromych partiach położonej wzdłuż wybrzeża drogi. Docieramy na nasze miejsce, gdy już jest zupełnie ciemno i spędzamy wieczór na wyjątkowo tego dnia pustej plaży...

Rano wstajemy i ruszamy na podbój wyspy. Zaczynamy od położonej blisko nas zatoki Ao Chaloklum. Jedziemy na wodospad Paradise Waterfall, który zgodnie z nazwą powinien być rajskim wodospadem. Pewnie jest, ale gdy tylko płynie nim woda. Aktualnie jest sam koniec suchego sezonu. Z wodą głęboki deficyt. Dajemy sobie spokój z innymi wodospadami. Ruszamy poprzez Thong Sale, aż po Ban Fan Mai. Pod wieczór zajeżdżamy na najbardziej popularne miejsce na wyspie czyli Haad Rin.
Popularność tego miejsca zaczeła się już w latach osiemdziesiątych kiedy niewielka grupa turystów (ok.30 osób) skrzykneła się na plaży, aby przy pełni księżyca zorganizować sobie dyskotekę. Tak im się wówczas spodobało, że od tamtego czasu party zaczeła się odbywać co miesiąc.
Obecnie impreza ma znaną w świecie nazwę Full Moon Party i uczestniczy w niej ok 10 - 30.000 ludzi
W momencie gdy księżyc jest w pełni plaża zapełnia się tysiącami przybywających w to miejsce turystów z różnych stron świata, którzy przy dźwiękach muzyki R&B, House, Club czy techno bawią się tańcząc do godzin porannych. Co wytrwalsi nawet i popołudniowych dnia następnego.
Miejsce zabawy to długa plaża "Sunrise Beach" wzdłuż której usytuowanych jest mnóstwo głośnych klubów i stoisk z kolorowymi wiaderkami. W wiaderkach tych sprzedaje się zestaw kilku buteleczek, których zawartość wlewa się do wiadereczka miksując znajdujące się w środku trunki. Dosyć kolorystycznie i oryginalnie wygląda to podczas party gdy każdy trzyma taki pojemniczek w ręku.
W ciągu dnia na szerokiej plaży odbywają się wielkie mecze w piłkę nożną na piasku ,gdzie nie rzadko dochodzi do chaotycznej i spontanicznej gry na bosaka w dwudziestu na dwudziestu.
Same miasteczko jest nieciekawe i przypomina atmosferą Vang Vieng, w którym byliśmy w Laosie. W podobnych barach siedzą ci sami poszukiwacze zabawy. Dzień spędzając na oglądaniu filmów i seriali „przyjaciół” a noc na tańcach ,pijąc do upadłego.
Tu nie znajdzie się prawdziwej Tajlandii. Za to jeśli ktoś szuka zabawy w tłumie młodych ludzi będących w zdecydowanej większości po obfitym spożyciu alkoholu i narkotyków, to trafił we właściwe miejsce.

W nocy zajeżdżamy z powrotem do naszych pokoi przy Chao Phao Beach. Następnego dnia robimy check out i do południa spędzamy czas na pieknej plaży przy Ao Hin Kong. Oddajemy samochód i płyniemy na największą wyspę z archipelagu czyli znajdującą się nieopodal Ko Samui. Dopływamy na miejsce po ok.45 minutach .

Zdjęcia (19)

Komentarze (0)